Piwo dla cieniów minionych

22:57

W zeszłym miesiącu odbyłem prawdziwą pielgrzymkę na Koniec Świata. Czeskie Jeseniky, okolice Pradziada - ich najwyższego szczytu, schronisko Svycarna, tłum wiernych i ołtarz a na nim Koniec Świata. Przed Końcem Świata ukorzyłem się ja, Piwny Podróżnik, albowiem zwątpiłem w nie i zaparłem się go po trzykroć.


To była solidna podróż w przeszłość, bowiem Koniec Świata reprezentuje fiński styl sahti. A czymże jest sahti i czy koniec był końcem, czy może początkiem czegoś nowego, dowiecie się dalej.

To piwo w 2012 roku spowodowało niezły zamęt. Internet był pełny zachwytów i hurraoptymizmu porównywalnego jedynie z wyborem nowego trenera kadry szmacianki, ale także nie brakowało głosów, że to nieudany eksperyment - coś jakby początek kariery MMA Adama Małysza. W tamtym roku Koniec Świata ominął moje skromne progi, a pierwsze z nim spotkanie na tegorocznej Brackiej Jesieni nie należało do udanych. Byłem nim zamulony, zmęczony - jak wtedy gdy słucham wywodów Antonio M., eksperta od wszystkiego - od niego odrzucony. Jednak festiwale rządzą się swoimi prawami i bez wypicia "na spokojnie" nie mogło się obyć.

Czy jest lepsze miejsce, dla kontemplacji piwnych smaków i aromatów, niż tereny górskie, gdzie tylko bezkres nieba, pierzasta podłoga, dywan liści i złoty gorąc na twarzy? Odpowiedź jest jedna i zwyczajnie krótka. Nie. 


Sahti, które przez finów nazywane jest kuurna, to bardzo specyficzne i mające korzenie w zamierzchłej przeszłości krajów nordyckich prapiwo. Ma ono wiele twarzy, ale część jego cech pojawia się w rysach każdej z nich. Dawniej "warzono" to piwo na każdym słodzie, jaki był pod ręką, używano też zbóż niesłodowanych. Dziś się to nie zmieniło, można posłużyć się słodem jęczmiennym, pszenicznym, żytnim czy orkiszowym oraz surowcami niesłodowanymi. "Panie, a czy wasze piwo robi się z chmielu?" - zapyta Typowy Janusz w reklamie piwa. A gdy chodzi o sahti usłyszałby: "niekoniecznie". Chmielu w sahti nie musi być. Gorycz, która się w nim pojawia, jest uzyskana poprzez specyficzne filtrowanie zacieru. Mianowicie filtruje się go przez ułożone w zbiorniku gałęzie jałowca (razem z owocami - jagodami). Oczywiście chmiel może być użyty w produkcji, ale nie musi. Uwaga. Sahti się nie warzy. Tak, tak. W czasie jego - no jakiego by tu słowa użyć, skoro się go nie warzy - przygotowania (oo!) nie podgrzewa się go do 100°C i nie gotuje, a jedynie zaciera w odpowiednich temperaturach, a następnie filtruje. Nie bez powodu nazywa się też kuurnę płynnym chlebem. W "warzeniu" nie stosuje się drożdży piwowarskich, a jedynie piekarskie. Piwo serwuje się czerpiąc je z wiader za pomocą glinianych naczyń. Tak to zresztą wyglądało na zeszłorocznych premierach Końca Świata w Polsce.

To wszystko czyni sahti najbardziej craft'owym, czyli rzemieślniczym i tradycyjnym stylem piwnym.


A jak ma się do tego jedyny polski przedstawiciel tego stylu? Koniec Świata jest przede wszystkim bardzo gęsty, tęgi, mięsisty, przypakowany. 19,1° blg to nie przelewki. Wygląda jakby ktoś w nim rozbełtał żółtko - jajka, nie Tomasza. Zapach to bardzo intensywne banany. Banany, banany, banany. Sam nie wiem, czego się spodziewałem, ale banany bardzo mi się spodobały. Aż dziwne, że w składzie nie ma pszenicy. Jest słodowo i słodko, a także drożdżowo. Ziołowa "goryczka" dochodzi w posmaku, ale jest ulotna. Nawet nie wiem, czy można to nazwać goryczką, ale na pewno ściągający smak. To piwo jest mocne i trudno tego nie poczuć. Zakręciło mi w głowie, niczym na rolerkosterze. 7,9% alkoholu. Moc.

Wypity w górskich warunkach okazał się być wspaniałym eksperymentem. Nie jest to piwo, którego można by wypić 2 butelki. Co to to nie. Ale z pewnością będę do niego wracał przy każdej nowej warce, każdego roku. Oczywiście muszę też poprosić kogoś o sahti prosto z Finlandii.

Chwalmy sahti!!

Informacje techniczne:
Styl: sahti
Butelka: 0,5 litra
Ekstrakt: 19,1°
Alkohol: 7,9%
IBU: "wartość blisko 0"
Producent: PINTA

Zobacz także

3 komentarze

  1. "Ale z pewnością będę do niego wracał przy każdej nowej warce, każdego roku."-podpisuję się ręcami i nogami,ale na gorąco to z tego co pamiętam( a wypiłem wtedy mało więc raczej pamiętam) Twoje wrażenia były trochę inne-coś w stylu" pyszne, ale nie do końca dla mnie,raczej nie będę powtarzał";)



    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To nie jest jedno z tych piw, gdzie po wypiciu myślisz/mówisz: "muszę kolejne!". Ale tak mocno zapada w pamięć, tak mocno daje po plecach i kopie w pięty, że nie odmówię sobie powrotu do tego smaku. No ale nie za szybko... ]:->

      Usuń
  2. Orientuje się ktoś gdzie można dostać to piwko w Częstochowie?

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy