Medaliści zza miedzy

09:00

Na początku kwietnia 2014 r. miało miejsce spore wydarzenie na światowej piwnej scenie. W amerykańskim Denver odbył się World Beer Cup, globalny konkurs piwny. Jak każdy konkurs ma swoje słabsze strony, ale (1) docierają tam piwa z CAŁEGO świata, (2) najlepsi na świecie sędziowie mają z czego wybierać, bowiem (3) piwne kategorie są bardzo licznie obsadzone. Licznie i mocno, bo nikt nie wysyła tam Kasztelana do kategorii international lager. Krótko po tym udałem się do Browariatu na małe spotkanie z szychami z Schönram - przedstawicielami tamtejszego browaru, który swoje piętno odciska na mieszkańcach Katowic dzięki działaniom Fantastycznej Piątki. Opiłem się niesamowitego piwa na czele z Bayerische Pale Ale na mandarynkowym chmielu Mandarina Bavaria oraz Black Pale Ale z Meantime. Co łączy te dwa wydarzenia? Mianowicie to, że w Browariacie można spróbować trzech piw, które zostały medalistami w swoich kategoriach i to 10 kilometrów w linii prostej od domu. Czad!


Jako że tamtego dnia alkoholu było pod dostatkiem, trzech medalistów udało mi się zabrać do domu na zajączka.  

Medaliści na pudle...

Kategorii na WBA było aż 94 - każda dopasowana do osobnego stylu piwa. Obok klasycznych stylów pojawiły się przeróżne dziwolągi typu: amerykańsko-belgijskie ale, piwo bezglutenowe, liczne style postarzane w beczkach, czy przeróżne style w wersjach amerykańskich. Tutaj muszę wspomnieć o tym, o czym wiedzą zainteresowani piwem - Komes Porter z Browaru Fortuna zdobył brązowy medal w kategorii porter bałtycki. Gratulacje! Jeśli szukasz obiektywnie najlepszego polskiego porteru, to już go znasz. Szczególnie że w 2013 r. piwo to zdobyło złoty medal w European Beer Star.

Na trzeciej pozycji na podium w swojej kategorii - "Dortmunder/Export or German-Style Oktoberfest" - uplasował się Schönramer Gold. Jest to piwo marcowe i od razu zaskakuje jego barwa, spodziewałbym się czegoś ciut mocniejszego, a Gold jest bardzo jasny. Piana na początku ładna szybko redukuje się do widocznego pierścienia i tak już zostaje elegancko oblepiając szkło. W zapachu dominuje lekki słód, słodycz i zioła. W smaku jest lekki, ziemisty, gorycz jest na niewielkim poziomie i ma ziemisty charakter. Na pewno nie jest tak zamulasty jak zwyczajowo bywają piwa marcowe, co jest jego plusem. Pije się go szybko nawet pomimo przebijającego się lekko alkoholu. Nie jest to piwo, które pijam na co dzień. Nie jest to piwo, na które pójdę do Browariatu. Jest za to bez wątpienia warte swojej ceny. Jak na mocnego lagera Schönramer Gold jest bardzo pijalny, a to wszystko czego można oczekiwać po piwie marcowym.

Srebro w kategorii  "Fruit Wheat Beer" (owocowe piwo pszeniczne) wyszarpał Meantime Raspberry Wheat. Sama kategoria brzmi nieco odpychająco i gdyby tego piwa nie było nigdzie do kupienia, to nie płakałbym za nim. No ale skoro było, to głupotą byłoby nie spróbować. Otwierałem głównie z myślą o Katarzynie, której smakują lambiki, a tu spodziewałem się czegoś zbliżonego. Pszeniczne Malinowe wygląda jak wygląda - bardziej jak nektar z kartonu niż jak piwo, a to za sprawą intensywnie pomarańczowego koloru, zerowej klarowności i braku piany (tzn. ona tu była, ale się zmyła). W zapachu dominuje kwaskowość o pszenicznym charakterze (guma balonowa) i owoce, ale ja przez dłuższy czas nie dawałem sobie ręki uciąć, że to pachnie malinami. Dopiero przy końcu pokala miałem pewność, że zapach i smak to jak najbardziej maliny. Poza tym piwo jest bardzo kwaskowate, jakby do soku malinowego wyciśnięto dorodną cytrynę. A dodatkowo w posmaku jest lekko goryczkowe. Z połączenia dwóch rodzajów piw, od których raczej stronię - pszenicznych i owocowych (tu nawet znacznie większe i potężniejsze raczej, w stylu: "Papież był raczej wierzący") - powstało całkiem przyjemne w odbiorze piwo na lato. Wydaje mi się, że idealnie gasi pragnienie na południowej plaży.

Schönramer Pils to najlepszy ("złoto, złote... nie lubię złota"*) na świecie pilsener w stylu niemieckim (niewtajemniczonym wyjaśniam, że mówi się jeszcze o pilsie czeskim, czyli stylu bohemian pilsener). O kolorze można powiedzieć tyle, że słoma nie wypadłaby przy nim blado. Piwo jest klarowne jak wypowiedzi Miodka i wieńczy się bardzo ładną pianką. Zapach jest dosyć intensywny (jak na pilsa oczywiście), słodowo chmielowy. Chmiel jest ziemisto-trawiasty. Jak to w niemieckim pilsenerze. W smaku chmiel jest już mocno dominujący, a piwo przyjemnie goryczkowe. Pils jest lekki, przyjemny i podobnie jak TVP nie skłania do jakichkolwiek przemyśleń. Dobrze wchodzi i smakuje. W temacie pilsa nie da się zbyt wiele ugrać, a ten jest bardzo dobry.

Jeśli chcesz spróbować tychże medalistów, to wiedz gdzie ich szukać. A jeśli nie chcesz, to na pewno znajdziesz tam piwa znacznie odpowiedniejsze do długich kontemplacji.

* jeśli wiesz/pamiętasz z jakiego to filmu, to masz równie zryty beret jak ja.

Zobacz także

1 komentarze

Obserwatorzy