Urodzinowe wynalazki

18:05

Nie byłem specjalnie zaskoczony faktem, że większość otrzymanych prezentów urodzinowych stanowiły piwa. Czasem jako prezent główny, czasem jako dodatek do czegoś ważniejszego. Jednak jeden z prezentów zaskoczył mnie okrutnie, dlatego że takich piw na pewno sam bym sobie nie kupił.


Tadaaaa!! Czadowe, nie?
Jak wygląda i smakuje piwo z znanej sieci marketów (Lidl)? Zapraszam.

W zestawie Happy Drink znalazły się: niemiecki Grafenwalder, niemiecki Perlenbacher, ponoć czeski Argus Majestic i ponoć polski Argus Niepasteryzowany. Btw. ma się wkrótce zmienić prawo u nas i dyskonty będą musiały podawać na opakowaniach, gdzie się wytwarza poszczególne produkty, to nie będzie już ściem i domysłów - "a skąd to?", "a gdzie to robią?", "a który to browar warzy?".

Długo się zastanawiałem, co o nich napisać. Wiele się nie da. Wszystkie tak całkowicie przeciętne, nijakie, bezsmakowe i rzadkie jak obecna prezydentura w Polsce. Fajnie byłoby wziąć takie piwo na ognisko, przepłukać gardło na plaży czy wyzerować po wysiłku, ale nic więcej. Perelnbacher może nieco bardziej goryczkowy, Argus niepasteryzowany nieco bardziej treściwy. Majestica w ogóle nie dało się pić. Wydaje mi się, że są ciekawą alternatywą dla dbających o kieszeń studentów. Nie zachwycą głębią smaku, delikatnością czy ciekawą goryczką, ale sponiewierają jak Superpiwosz w najlepszych czasach.


Co ciekawe Perlenbacher ma odkręcany kapsel. Jest też najciekawszy z tych czterech piw, mimo koloru wskazującego na trzykrotne rozcieńczanie jasnego piwa z mineralką z Lidla.

Chciałbym napisać coś optymistycznego, ale wykracza to poza ramy mojej wyobraźni. Równie dobrze można iść kupić cokolwiek innego, bez poszukiwania tego konkretnego marketu, a jak ktoś chcę coś dobrego, to niech poszuka czegoś od Ciechana, Kormorana, Lwówka albo po prostu kupi stare i niezastąpione Brackie. Niemniej jednak prezent udany. Czasem warto przypomnieć sobie, z jakiego powodu podróżuję w poszukiwaniu innych smaków.

Zobacz także

0 komentarze

Obserwatorzy